Tak sobie błogo żyłam z nadzieją, aż
przeczytałam "Urobieni" Marka Szymaniaka. Każdy kolejny rozdział
przedstawiający inny rodzaj umów, pracy, wyzysku i patologii zawodowej, nie
pozostawił mi złudzeń. Rzetelnie przedstawiony obraz polskiej rzeczywistości zawodowej wyłania się z reportaży Marka
Szymaniaka smutny, ponury i bez nadziei na zmianę. Wymarzony kapitalizm pokazał
Polakom ironicznie i pogardliwie wykrzywioną twarz a nawet coś w
stylu gestu Kozakiewicza.
"(...) siłą polskiej gospodarki
jest jej słabość, czyli niskie koszty pracy. A na te składają się między innymi
kiepskie wynagrodzenia, liczne umowy śmieciowe i brak pakietów socjalnych. Od
lat na globalnym rynku konkurujemy właśnie tymi środkami, a nie nowoczesnymi
produktami, innowacyjnymi technologiami czy wysoką
wydajnością." s. 152-153
Nie ma tutaj
ludzi zadowolonych, ani pośród młodych, ani pośród tych, którzy powinni cieszyć
się emeryturą a muszą pracować, ani pośród pracowników na umowach śmieciowych,
ani pośród związkowców, ani etatowych pracowników w strefach
ekonomicznych, sieciach handlowych, ani pośród powracających z emigracji, ani
spośród prowadzących własną działalność, ani pośród wolnych zawodów.
Cała Polska do
poprawki!
Smutną prawdę o
kapitalizmie typu anglo-amerykańskiego, który jak się okazało przyjęliśmy i
który tyle szkód nawyrządzał, podkreśla ostatni rozdział - wywiad z profesorem
Andrzejem Szahajem. Choć bije tutaj jakaś nadzieja, że powinniśmy się ocknąć i
stopniowo wprowadzać dobre praktyki i wzorce z modelu skandynawskiego czy
nadreńskiego. Powinniśmy zadawać merytoryczne i niewygodne pytania
kandydatom na posłów, senatorów, radnych zanim zdecydujemy czy na nich
głosować i znów nauczyć się jednoczyć. I przede wszystkim trzeba przeczytać
reportaże o pracy Marka Szymaniaka, aby zobaczyć rzeczywistość, w jakiej
żyjemy.