poniedziałek, 6 grudnia 2021

Fakty wyłącznie autentyczne, czyli mnie to się potrafi coś przydarzyć!

Otóż wracam do mojego zaparkowanego bezpiecznie auta. Otwieram z daleka pilotem i bezpiecznie wsiadam. Zapalam silnik, wrzucam wsteczny i delikatnie wyjeżdżam. No i  ledwie ruszyłam, jak ktoś rozpaczliwie wali w moją szybę od strony pasażera z tyłu. Zgroza mnie ogarnęła i wyobraźnia ruszyła z kopyta z czarnymi scenariuszami i leżącym pod moim samochodem nieboszczykiem w roli głównej. Dwie sekundy później zaiskrzyło, że przecież mam czujniki cofania, więc trup jest niemożliwy, chyba, że elektronika zawiodła. Tymczasem mężczyzna dobija się do okna już od strony pasażera z przodu, więc otwieram szybę.

- Złapała pani strasznego kapcia! Zniszczy pani sobie koło!

Teraz czarne scenariusze wyparło zdenerwowanie. Wczoraj wymienione zostały opony z letnich na zimowe i masz! Wyszłam w tych nerwach, klnąc pod nosem, bo przecież spieszę się, jak wszyscy a tutaj taka sytuacja. No i oczywiście. Kapeć jak malowany! A ja stoję jak malowana lala i nie wiem co począć? Wiem, że koła zapasowego nie mam, że jest jakieś ustrojstwo w bagażniku, którego nigdy nie używałam, to i się nie nauczyłam obsługiwać. Otwieram bagażnik a tam mam tylko swoje książki i kolorowe trampki.

I wiecie, co? Nie zdążyłam pomyśleć, nie zdążyłam poprosić życzliwego człowieka, nie zdążyłam pomyśleć o telefonie do męża, kiedy ten pan mi to koło napompował! Błyskawicznie wyjął własny kompresor (bo mój dusił się w bagażniku pod książkami!), sprawdził we wlewie paliwa jakie ma być ciśnienie w oponie i koło przestało być kapciem!

No kiedy jeden problem został rozwiązany, to pojawił się kolejny: jak odwdzięczyć się tak uczynnemu, życzliwemu człowiekowi? Na szczęście, w bagażniku posiadałam coś własnego, prawdziwy handmade – moje książki! Jedną podaruję w podziękowaniu i przynajmniej mój kompresor odetchnie nieco pod mniejszym ciężarem. Zatem podziękowałam pięknie i spytałam:

- Czy czyta pan książki?

- Tak.

- To ja mam dla pana prezent! – ucieszyłam się, wybrałam jedną z książek i pospiesznie napisałam dedykację w „Diabli wzięli święty spokój”.

I tak motoryzacyjne historie mojej bohaterki Irminy poszły jako podziękowanie za motoryzacyjną przysługę. Dziękuję jeszcze raz, panie Pawle i przyjemnej lektury!

 Monika B. Janowska

                                    fot. Monika B. Janowska

 

Małe przyjemności