Nie wiem, jak Wam, ale mnie kompletnie nie układa się z…
ogórkami. Kilka słoików stoi w szeregu i czeka na jakąś zawartość. Tymczasem
ogórki powyginane uroczo w uśmiechy, rechoczą z mojego niecodziennego pomysłu,
wymykają z rąk i za nic nie chcą być ukiszone, zakonserwowane i zamknięte. Może
wiedzą, że i tak mi nic nie wyjdzie z przetworami? Może znają moje porażki w
tym temacie i nie zamierzają padać ofiarą kolejnych beznadziejnych prób
przygotowywania zapasów na zimę? Może nie chcą mnie męczyć, bo widzą jak się
zmuszam do kuchennych manewrów?
Dziwnie się czuję z ich buntem, ale z czystego lenistwa nie
mam nic przeciw. Kolejny dzień z mizerią, to naprawdę smaczny wybór.
![]() |
fot. Monika B. Janowska |
Ogór- tak mówiła na mnie dzieciarnia, jak byłem na stażu.. nie ma co pasteryzować ogórków, lepiej kupić gotowe słoiki.. chyba, iż to jakaś frajda.. missery loves my company.. kłaniam się pani Moniko..
OdpowiedzUsuń