Targowe wspomnienie
Pamiętam, że gdy jeździłam na Międzynarodowe
Targi Książki w Warszawie, dawno, dawno, dawno temu, towarzyszyły mi bardzo
pozytywne emocje i wręcz niesamowite podniecenie. Pamiętam, jak zanurzałam się
z rozkoszą w labirynty stoisk, piętrzących się wokół regałów, uginających się
pod ciężarem książek, przeciskałam w tłumie i płynęłam z tłumem. W gorączce, w
czytelniczym szaleństwie kupowałam i brałam, by po kilku godzinach objuczona
niemożliwie pękającymi od nadmiaru katalogów i książek torbami biec na dworzec,
by zdążyć na pociąg albo autobus do Legnicy.
![]() |
fot. Bojan |
Pamiętam jeszcze to potworne
zmęczenie, ból kręgosłupa i nóg, które pokonywały kilometry powierzchni
targowej, ale i niewymowne szczęście mola książkowego, gdy rozkładałam swoje
książkowe zdobycze, skarby. I jeszcze jedno uczucie towarzyszyło mi podczas
wizyty na targach – zazdrość. Jak ja zazdrościłam tym wszystkim pisarzom dumnie
stojącym, siedzącym, rozmawiającym i podpisującym… Marzyłam wtedy, że kiedyś i
mnie przypadnie w udziale taka przyjemność, że wreszcie napisze książkę i
zobaczę samą siebie podpisującą dumnie własne książki.
No i masz! Marzenia się spełniają!
Aczkolwiek pisarką nie zostałam z zazdrości, co może wynikać z powyższych
wspominek.
W tym roku po raz pierwszy byłam na
targach książki jako autorka. Oczywiście, cieszyłam się, ale całą drogę do
Krakowa towarzyszył mi również lęk. Moja nieokiełznana i zawsze nadaktywna
wyobraźnia podsuwała mi wizje mnie wciśniętej w kącik na stoisku wydawnictwa,
pomijanej, ignorowanej, coraz bardziej kurczącej się i niewidocznej dla
odwiedzających targi Czytelników. W dodatku dręczonej wyrzutami sumienia, że
zajmuję czas i miejsce jakiemuś bardziej medialnemu autorowi. I tak dalej i tak
dalej w stronę coraz bardziej pesymistycznych projekcji.
Na szczęście, w tym wypadku wizje
się NIE spełniły!
Jakież było moje zaskoczenie, że
czekała na mnie moja wierna Czytelniczka, pani Lucyna z Krakowa! Ledwie
zdążyłam się pojawić, przywitać, gdy podeszła i rozpoczęłyśmy rozmowę o moich
książkach, o moich bohaterach! Niesamowite!
![]() |
fot. Bojan |
Potem już mogło być tylko lepiej.
Szczególnie w tak znakomitym towarzystwie pisarek Anny M. Brengos i Moniki Chodorowskiej,
zapraszanie nowych Czytelników do poznania naszej twórczości, było czystą
przyjemnością i niezwykłą przygodą.
Pragnę podziękować Wydawnictwu
Lucky za zaproszenie, klimat i wyrozumiałość, Annie i Monice za wsparcie i świetną
atmosferę oraz przede wszystkim Czytelnikom, którzy przybyli, poświecili chwilę
uwagi na wysłuchanie mnie, na rozmowę, choć atrakcji na targach było bardzo
wiele i wreszcie odchodzili z moją najnowszą książką pod pachą. Szczególnie
wspominam też bardzo młodą dziewczynę (moją imienniczkę), która nieśmiało
podeszła do mojego stolika, z którą chwilę rozmawiałam o jej pisaniu, o
książkach i w której dostrzegłam samą siebie sprzed lat. Trzymam kciuki,
kochana!
![]() |
fot. Bojan |
No i jeszcze dziewczyna z
Limanowej! Przecudowna miłośniczka książek, z którą wypiłyśmy kawę, poplotkowałyśmy o książkach i nie tylko...
![]() |
fot. Bojan |
I jeszcze niezwykła sześcioosobowa
rodzina, którą udało mi się przekonać do moich książek a mama tej świetnej
czwórki dzieci zostanie moją bohaterką, bo jest równie niezwykła i zwykła, jak
te moje ze wszystkich książek.
I wiele innych Czytelników, których
miałam przyjemność poznania i krótkiej rozmowy, mając wielką nadzieję na
dalsze spotkania.
To cudowne, że mogliśmy się spotkać
i mam nadzieję, że jeszcze nie raz nam się uda porozmawiać.
Monika B. Janowska
Dzień dobry pani Moniko..
OdpowiedzUsuńPotrafię wiele rzeczy zrobić nie zostawiając śladu, ale na pani blogu zostawię wpis.. Potwierdziwszy tym samym moje stałe zainteresowanie pani twórczością.. Fajne targi, jeszcze fajniejsze z perspektywy autora rozdającego autografy - tak myślę, bo nigdy nie byłem.. Co jeszcze przed panią?.. Tyle się ma pomysłów.. Trzeba tylko pracy i zaangażowania.. Życzę cierpliwości w pisaniu i czytaniu..
Kłaniam się - pani stały czytelnik - Jurek..
Dzień dobry, dziękuję bardzo za dobre słowo. Na Ciebie, Jurku zawsze można liczyć w tej kwestii. Tymczasem ja niezmiennie czekam i czekam, czekam i czekam na Twoją książkę, bo na pewno warto będzie poczekać.
UsuńMonika